wtorek, 5 lipca 2016

10 lat z Mistrzem

Nigdy nie zapomnę daty 2 lipca 2006 roku. Dla mnie oraz dla kilkorga moich przyjaciół był to dzień, w którym po raz pierwszy spotkaliśmy naszego Mistrza.

Paramahamsa Vishwananda w 2006 roku


Paramahamsa Vishwananda po raz drugi odwiedził Polskę. 30 czerwca odbył się Darszan w Warszawie a 2 lipca w Częstochowie.

10 lat z Mistrzem…. Jak to się stało, że znalazłam się na Darszanie?




Wspomniałam wcześniej o tym, jak książka ,,Autobiografia Jogina’’ trafiła w moje ręce. Był to czerwiec 2006 roku. Kiedy rozpoczęłam czytanie jej, książka wzbudziła we mnie ogromną ciekawość i ekscytację duchowością Indii. Połykałam ją strona po stronie. Niezwykłe historie o cudach, o Świętych, o niepojętych dla umysłu zdarzeniach sprawiały, że czytanie jej stało się celebrowaniem duchowej uczty.  Obudziła się we mnie we mnie jakaś niepojęta tęsknota i  pragnienie podróży do Indii, osobistego doświadczenia tej magii i tajemniczości. Fascynowali mnie opisywani Święci, którzy mieli potężne moce jogiczne, panowali nad materią, materializowali przedmioty, bilokowali się i czynili wiele cudów. Dla mojego racjonalnego umysłu było to niepojęte, ale zarazem bardzo pociągające. 

Byłam mniej więcej w połowie książki, kiedy zadzwonił do mnie mój nowy przyjaciel (niedoszły klient, który parsknął śmiechem, kiedy próbowałam go przekonać do ubezpieczenia emerytalnego). Powiedział: ,,W piątek przyjedzie do Warszawy niesamowity jogin, Swami Vishwananda, który materializuje pierścionki. Musisz koniecznie go poznać!’’. Kiedy to usłyszałam, poczułam jednocześnie natychmiastowe, potężne pragnienie, wręcz wewnętrzny nakaz, żeby Go zobaczyć oraz rozpacz z powodu zaplanowanego na piątek bardzo ważnego spotkania biznesowego, którego broń Boże nie mogłam opuścić.

Darszan Paramahamsy Vishwanandy w Polsce w 2006 roku


Dopadłam komputer, odszukałam informację o Darszanie Swamiego Vishwanandy i na moje szczęście okazało się, że również w niedzielę, odbędzie się Darszan w Częstochowie. Co za ulga! Tak się złożyło, że akurat ,,przypadkiem’’, w tym czasie, mój mąż wyjechał razem z córkami na wakacje do Francji. Całe szczęście! Bo jak wytłumaczyłabym mojej rodzinie, że zamierzam wsiąść do samochodu w niedzielę, jechać 500 kilometrów po to, żeby zobaczyć jakiegoś jogina, który materializuje pierścionki…?




Hridaya Mudra nauczana przez Paramahamsę Vishwanandę



Byłam na tyle zdeterminowana, że właśnie tak zrobiłam. Wyliczyłam sobie czas podróży tak, żeby na czternastą dojechać do Częstochowy. Darszan zaczynał się o piętnastej. Cóż, Bóg zmodyfikował moje wyliczenia i nie wiem, jak to się stało, że dojechałam o wiele za szybko. Zaskoczona, myślałam sobie: ,,co ja będę tyle godzin robić w Częstochowie, czekając na Darszan?

Ha ha… to jasne! Na kolana przed oblicze Mateczki!

W tamtym czasie miałam bardzo negatywny stosunek do instytucji Kościoła, ale mimo tego, ponownie, poczułam wewnętrzny nakaz, żeby zobaczyć Cudowny Obraz.

Matka Boska Częstochowska


Paramahamsa Vishwananda bardzo kocha Matkę Boską, kocha Ją we wszystkich aspektach, w przeróżnych formach. Uczy nas, że zarówno Maria – Matka Boża w Chrześcijaństwie jak i Lakshmi, Durga, Kali i wiele, wiele form – to wszystko są aspekty jednej uniwersalnej, ponad religijnej Boskiej Matki.
Więc zanim dopuścił mnie do spotkania z Nim samym, jako aspektem Boskiego Ojca, poprowadził mnie przed oblicze Matki.

O czternastej czekałam już pod drzwiami do sali darszanowej, trochę wystraszona, bo nigdy jeszcze nie uczestniczyłam w takim spotkaniu. Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła, to zdjęcia Mistrzów, stojące na ołtarzyku, o których właśnie czytałam w ,,Autobiografii Jogina’’ – Babadźiego, Lahiri Mahasayi, Sri Yukteśwara…. To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Co za ,,przypadek’’! Usiadłam z tyłu na krześle i obserwowałam… 

Przybywali ludzie ubrani na biało, witali się z sobą serdecznie, widać było, że znają się wzajemnie. Dziwiłam się, że siedzą na podłodze, że są tacy inni… Zapragnęłam być w tym ich świecie, którego nie znałam, a który wydawał mi się bardzo przyjazny i szczęśliwy.

Wielbiciele podczas Darszanu Paramahamsy Vishwanandy w Częstochowie 2006


Zaczęli śpiewać, a po pewnym czasie przybył Swami… Piękny, delikatny, z tym swoim charakterystycznym, czarującym uśmiechem. Swami usiadł w fotelu, śpiewał, później mówił takie proste oczywiste rzeczy, przede wszystkim o Miłości.

Paramahamsa Vishwananda podczas Darszanu w Częstochhowie 2006


Nie był to dla mnie czas, żeby rzucić wszystko, by pójść za Mistrzem. Mój umysł był lekko rozczarowany, bo oczekiwałam Bóg wie czego, czegoś zdecydowanie bardziej skomplikowanego. Ale moje serce zaczęło bić szybciej. W tamtym czasie mój umysł nie miał pojęcia, czego chce serce. Dzisiaj już nie pamiętam nawet szczegółów tego osobistego spotkania, spojrzenia w oczy. Pamiętam, że kupiłam zdjęcie Swamiego, które dałam do pobłogosławienia, bo podpatrzyłam, że inni ludzie tak robią. Ukochane zdjęcie, na którym Paramahamsa Vishwananda jest żywy i patrzy oczami pełnymi Miłości prosto w moje oczy.


Pierwsze zdjęcie Paramahamsy Vishwanandy kupione w 2006 roku


Wracałam na skrzydłach, szczęśliwa, nie rozumiejąc, dlaczego aż tak?
Od tego dnia już zawsze uczestniczyłam w Darszanach odbywających się w Polsce. Powoli moje życie zaczęło ulegać przemianie. Ale potrzebowałam jeszcze wielu lat, żeby w końcu posmakować słodkiego nektaru bhakti i naprawdę pójść za Nim.

Właśnie minęło 10 lat… piękna rocznica. Zapragnęłam, żeby ten szczególny, jubileuszowy dzień, 2-go lipca, uczcić w jakiś wyjątkowy sposób. I znowu, wszystko samo poukładało się zgodnie z jakimś niesamowitym Boskim planem. Spontanicznie skrzyknęło się grono jubilatów oraz przyjaciół z różnych zakątków Polski, którzy ucieszyli się na myśl o spędzeniu weekendu w gronie Bhaktów. Ale o tym opowiem w następnym odcinku.


Prem Se Bolo Satgurudeva Premavatara Sri Swami Vishwananda Ki…Jai!!!

1 komentarz:

  1. Jaaai!! :D (Sri Swami Vishwananda)
    U mnie w tym roku minie 5 lat od pierwszego darszanu...

    OdpowiedzUsuń