środa, 29 czerwca 2016

Paramahamsa Vishwananda i nowa "ja"

Paramahamsa Vishwananda w 2006 roku w Polsce



Historia o tyle ciekawa, że pokazuje misterny Boski plan.

Paramahamsa Vishwananda przyjechał do Polski pierwszy raz w listopadzie 2005 roku. Dla mnie był to czas dojścia do życiowego dna w pogoni za karierą, kasą, szczęściem… Nie interesowałam się duchowością; dawno temu powiedziałam Jezusowi: wybacz, odchodzę, ale kiedyś wrócę…. jak syn marnotrawny.


W styczniu 2006 roku jechałam wczesnym rankiem samochodem do Warszawy. Wieczorem przed wyjazdem, żegnając się z córeczką, miałam migawkę śmierci w wypadku. Jednocześnie jakiś wewnętrzny głos powiedział: ,,ale nic ci się nie stanie''. Łzy, na ułamek sekundy, stanęły w moich oczach, ale szybko o tym zapomniałam. 

To, co się stało tuż przed Płońskiem, na prostej drodze, mogę zaliczyć do niepojętych zdarzeń. Pamiętam moje odczucie – jakaś siła uniosła mój samochód i rozbujała nim. Czołówka, samochód do kasacji, ja bez żadnego uszczerbku. Zadzwoniłam do przyjaciółki w Warszawie (ezoteryczki z długoletnim stażem), a ona powiedziała tylko: przeczytaj książką ,,Potęga energii wewnętrznej”. I tak się zaczęło…

Książka za książką przez kolejne miesiące, aż w końcu postanowiłam nauczyć się medytacji. Wszystkie te książki mówiły o wyciszeniu umysłu, potędze wewnętrznej ciszy, Wyższym Ja. Więc znalazłam doświadczoną joginkę. Podczas jednego ze spotkań medytacyjnych powiedziała mimochodem: powinnaś przeczytać ,,Autobiografię Jogina’’.

To, co odczułam w sercu po tych słowach, przypominało uderzenie pioruna. Jedna myśl – natychmiast do księgarni! Dziesięć minut później trzymałam w dłoni książkę, która zmieniła moje życie… ale o tym innym razem.

Wrócę do wątku samochodu. Tak, jak wspomniałam, został całkowicie rozbity, nadawał się tylko na złom. Został przetransportowany na lawecie do Gdańska. I cóż się okazało? Ktoś go kupił. Nie do wiary! A dlaczego o tym piszę? Bo chcę wspomnieć o misternym Boskim planie.

Kiedy minęło 6 lat od tamtego zdarzenia, a w międzyczasie stałam się zagorzałą wielbicielką Paramahamsy Vishwanandy, w bardzo dziwnych okolicznościach i karkołomną drogą trafiła do mnie pewna kobieta. Po krótkiej rozmowie telefonicznej umówiłam się z nią na spotkanie. Czułam w sercu dreszcz emocji, bo podczas rozmowy telefonicznej odczułam, że to bliska, bratnia dusza. To, jak doszło do tego spotkania i co się dalej wydarzyło należy do moich ulubionych opowiadań. O tym też kiedyś napiszę. W każdym razie, przyjechała z jakimś mężczyzną. Bałam się, że on z nami zostanie i będzie przeszkadzał, a ja głęboko przeczuwałam, jak potoczy się nasza rozmowa. Ale on tylko zapytał, kiedy ma po nią przyjechać. Powiedziałam bez wahania – co najmniej za trzy godziny! Te trzy godziny, uwierzcie, to było mało. Jeden temat – Paramahamsa Vishwananda – i wypieki na twarzy, emocje sięgające zenitu. Dziewczyna chłonęła każde moje słowo, wpadła jak śliwka w kompot, to było cudowne!

Kiedy jej partner przyjechał w umówionym czasie, powiedział: ,,przypominam sobie, że ja tu już kiedyś byłem…. Sześć lat temu kupiłem od pani męża taką rozbitą Oktawię…. ‘’

Ousha - wielbicielka Paramahamsy Vishwanandy w Montserrat


Nasze losy splatają się z sobą. Nie ma przypadków. Wszystko w Boskim planie jest poukładane. Tą kobietą była Ousha a mężczyzną Anoop – dzisiaj już moi bliscy przyjaciele, którzy podobnie jak ja, są aktywnie zaangażowani w pracę dla Misji Paramahamsy Vishwanandy. Gurudźi wszystkich nas, wszystkie swoje dzieci, zbierał przez te lata w tak niesamowity sposób, że można by o tym napisać fascynującą książkę. Nasza duchowa rodzina powiększa się w postępie geometrycznym na całym świecie. Z każdym rokiem jest nas coraz więcej. Z otwartymi ramionami i gorącym sercem witamy każdego, kto szuka Miłości, Boga i duchowego spełnienia. 

Paramahamsa Vishwananda jest naszym Ojcem i Matką. Jego serce jest nieskończone. Wszyscy czujemy się Jego kochanymi dziećmi. 




Grupa trójmiejska wielbicieli Paramahamsy Vishwanandy podczas kirtanu

7 komentarzy:

  1. Piękna historia Yosna :) Inspiruj nas dalej i aby Paramahamsa Vishwananda zawsze żywo tańczył w twym sercu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Just Love Paramahamsa Vishwananda ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. super historia, jai Swami Vishwananda!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam czytać te historie o Swami Vishwananda .

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy okazji polecam to video https://youtu.be/QOBZjH_0Pto
    a w ogóle to warto zajrzeć na www.vishwananda.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow , pamiętam tą historię i pamiętam ten dzień jak jechałam z dużą dawką niecierpliwości do Josny . O mój Boże , to tak jakby to było wczoraj... I wszędzie był On Sri Swami Vishwananda , spozierał na mnie z każdego zdjęcia i miałam wrażenie ,że mnie widzi. Słuchałam o Paramamhamsie Sri Swamim Viswanadzie z otwrymi ustami ,oczami i Sercem . I nie zapomnę mego zdziwienia jak Josna zapytała się , Chcesz jechać do Sri Swamiego Vishwanady ??? A ja _ To ja mogę ??? Dla mnie Sri Swami Vishwanada był jak Jezus w kościele tylko na obrazie , a tu Sri Swami Vishwanada żyje , ma się dobrze , mieszka tak blisko w Niemczech i do tego można do jego Ashramu pojechać i na własne oczy zobaczyć Mistrza Sri Swamiego Vishwanandę . To było jak gwiazdka z nieba , najcudowniejszy prezent . i Pojechałam ...Kocham Cię mój Guru Sri Swami Vishwananda

    P.S. Dziękuję Lilavati , bo to Ona dała mi numer telefonu do Josny i Tobie Josna też dziękuję , za to że sprawiłaś ,że Paramamhamsa Sri Swami Vishwanada jest w moim życiu żywy a nie na obrazku ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna historia i na pewno masz takich jeszcze wiele, czekam z niecierpliwoscią :) a Swami Vishwananda powinien otrzymać nagrodę dla najlepszego Boskiego stratega :D

    OdpowiedzUsuń